Tip:
Highlight text to annotate it
X
Ziemia 2
Pamiętam jak Yale na lekcjach historii opowiadał o pionierach,
którzy pięćset lat temu zdobywali dziki zachód
i napotykali na swojej drodze wiele niebezpieczeństw.
Ataki Indian, wielkie stada bizonów, Żółtą Febrę.
Słuchajcie wszyscy. 20 minut postoju na doładowanie akumulatorów.
- Morgan dokąd idziesz? - Muszę coś załatwić.
- Uważaj jak chodzisz. - Przepraszam.
- Bess. Widziałem Grendlera. - Co?
Już trzeci raz. Jest za krzakami.
Kochanie. Nic nie widzę.
Nie szkodzi. Ja go widziałem.
On mnie śledzi.
- Wszystko przez ten upał. - Przestań.
Wiem co widziałem.
Na tej planecie my jesteśmy pionierami
jadącymi na zachód trasą pełną niebezpieczeństw.
Pocieszam się, że w ruchu jesteśmy trudniejszym celem.
Ale wciąż myślę o jednym największym zagrożeniu.
- O czym myślisz? - O niczym.
Tym które tkwi w nas samych.
Co robicie?
Nie zostawiajcie nas.
Trzy tygodnie temu nasz statek kosmiczny
został wciągnięty przez atmosferę tej planety.
Omal się nie rozbiliśmy.
- On się ciebie boi. - Ma powody.
Nikt nie może o tym zapomnieć.
- Co się dzieje? - Moduł towarowy nie chce się odłączyć.
Wielodniowa mozolna wędrówka sprzyja rozmyślaniu o tym kto zawinił.
Chyba lepiej sobie z tym radzisz niż z modułem towarowym.
Zamknij się, Solace.
- Na pewno sprawdziłeś śluzy? - Na pewno. Odwal się.
- Nie dotykaj mnie. - Nie on był pilotem.
Jak mam to rozumieć?
Alonzo. Przestańcie. Dość tych oskarżeń.
Nie pozwolę, żeby to co się stało na statku teraz nas poróżniło.
To był wypadek. Ja też nie jestem z tego powodu szczęśliwa,
ale teraz już nic na to nie poradzimy. Było minęło.
Skąd wiesz, że to był wypadek?
Niema stuprocentowej pewności.
Yale, twoje oko rejestruje wszystkie zdarzenia?
- Tak. - Więc masz to wszystko w pamięci?
- To będzie jego wersja. - Nie mamy innej.
Przejrzyj te nagrania. Może znajdziesz dowód, że to był wypadek
i że nikt nie mógł mu zapobiec. Przedstaw nam wszystko co widziałeś.
Skąd mamy wiedzieć, że ten cyborg nas nie okłamie?
- W końcu pracuje dla ciebie. - Ja nie kłamię. Daję słowo honoru.
- True? - Znalazłam coś.
- Co się stało? - Spójrzcie. To grób.
To jeden z naszych.
{C:$0000ff}{y:b}NOWA ZIEMIA
A MEMORY PLAY
- To ktoś z programu Eden. - Z trzeciej kapsuły ratunkowej.
- Wylądowali i przeżyli. - Nie wszyscy.
Tu jest jeden grób, a w kapsule było ze 20 osób.
Ktoś musiał jeszcze zostać. Nie jest tak źle.
- Gdzie może być kapsuła? - Nie wiemy. Trzeba ją odnaleźć.
Grób jest świeży. Został wykopany niedawno.
Podzielimy się na trzy grupy. Wschód, zachód i południe.
Wystrzelmy racę. Niech wiedzą, że tu jesteśmy.
- Mój nadajnik wciąż nawala. - Miały być niezawodne.
Jest tu ktoś?
To jest jak szukanie procesora w internecie. Niczego nie znajdziemy.
- Morgan, co się stało. - Zabiłem Grendlera który mnie śledził.
Uratowałem nas.
O mój Boże.
Obóz zgłoście się.
Otwarte.
Devon, gdzie jesteś? Jest drugi grób.
- Morgan i Bess go znaleźli. - Niech wszyscy wracają.
- Okolica jest zbyt niebezpieczna. - Danziger, zgłoś się.
- Wszyscy mają wracać do bazy. - Daj spokój jeszcze jest widno.
- Czego chcą? - Mamy wracać.
To byłby błąd. Spójrz. Tam.
Komunikat do wszystkich grób. Kapsuła została odnaleziona.
Już do niej jedziemy.
- Nie mam czasu. - Nie jest dobrze.
- Jak to? - Znalazłem coś.
Nie wiem kto to zrobił, ale to był sabotaż.
- Sabotaż? - Ten ktoś może być wśród nas.
Baines zaczekaj.
O mój Boże. Baines.
Ostrożnie.
Odsuń się od drzwi. Natychmiast.
- Firestine, Wanwolth? - Danziger.
- To naprawdę ty? - Tak.
Uciekajcie. My umieramy. To jest zaraźliwe.
Nie zbliżaj się.
Nie, idę do was.
- Danziger, zwariowałeś? - Jest naprawdę niedobrze.
- To ktoś z załogi? - Tak.
W kapsule jest jeszcze dwoje innych.
- Nie żyją? - Nie, jeszcze nie.
Są chorzy. To ciało jest w stanie rozkładu.
Dotykaliśmy go. Mogliśmy się zarazić.
Niech Zero przyjedzie tu ze sprzętem.
Spokojnie. Ja się nie zarażę.
Dziękuję.
Wszystko będzie dobrze. Zero zrobi wam wstępne badania.
Adaire nawiązaliśmy kontakt.
- Wanwolth, Firestine, jesteście tam? - Nie możemy do was wyjść.
Światło dzienne jest dla nas za jasne.
- Mówi Devon Adaire. - Jak się pani miewa?
Darujcie sobie tę panią.
Wszyscy zachorowaliście?
- Powiedz o innych. - Wylądowaliśmy bezpiecznie,
ale potem zaczęły się konflikty, więc podzieliliśmy się na grupy.
Każda wzięła część zapasów i ruszyła przed siebie.
Potem zachorowaliśmy. Alex pierwsza.
- Wiesz, że jest słabego zdrowia. - Zawsze taka byłaś.
Ale mam mocniejszą głowę niż ty.
Jej organizm podjął walkę z wirusem.
Inni niemieli tyle szczęścia. 10 dni temu zaczęliśmy ich grzebać.
Wiecie jak to się przenosi?
Korzystaliśmy z tych samych naczyń, z tej samej latryny.
Joe, pamiętasz jak w czasie rejsu na Ziemię graliśmy w pokera?
- Jak się nazywał ten facet? - Nie wiem o czym mówisz.
Perry. Siedział obok ciebie. Miał szelki.
Przegrał wtedy 75 jednostek, a ty miałeś taką niewinną minę.
- Co się dzieje? - Nie wiem.
- Alex, co się dzieje? - To ta choroba.
Człowiek nagle zaczyna widzieć obrazy z przeszłości,
tak wyraźnie jak by to była rzeczywistość.
Wracają najdawniejsze wspomnienia.
Potem przychodzi ból, jakiego nigdy nie zaznaliście.
- Trzymajcie się, pomożemy wam. - Trzymajcie się, już nie jesteście sami.
Alex, daj spokój. Już nic z tego.
Chcesz pokazać, że jestem kiepskim pilotem?
Nie. Chcę wiedzieć co się stało.
- Pan pierwszy się obudził? - Oczywiście, że nie.
W czasie tak długich lotów pierwszy budzi się oficer medyczny.
- Porozmawiaj z Julia. - Dobrze, ale najpierw jeszcze parę pytań.
Czy w tych pierwszych minutach, ktoś był z panem w kokpicie?
W pierwszych minutach po 22 latach świetlnych kriosnu?
Nie pamiętam. Zaraz po przebudzeniu synapsy jeszcze nie funkcjonują.
Zaufaj mi. Nikt tego nie pamięta.
Kto wie, co ten świętoszkowaty cyborg ma w swojej pamięci.
Proszę. Błagam cię przestań.
Dłużej tego nie wytrzymam. Czego chcesz?
Nie, ostrzegam cię. Nie dotykaj mnie.
Zostaw mnie w spokoju.
Morgan, z kim rozmawiałeś?
Z tym Grendlerem, który mnie prześladuje.
Bess, był tutaj. Przysięgam.
Był tutaj.
Morgan, co się z tobą dzieje?
Tak dziwnie się zachowujesz.
Przepraszam Morgan. Nie rozumiem co mówisz?
- Ja to zrobiłem. - Co zrobiłeś?
To ja uwolniłem kapsułę ratunkową.
Nie oderwał ją opór powietrza. Ja ją uwolniłem.
Żeby nas ratować.
Nie zaczekałem na innych.
- Czy ja wyglądam na idiotkę? - Raczej nie.
Znam cię i od razu wiedziałam co się stało.
Naprawdę?
Kiedy się o tym dowiedzą, powieszą mnie albo zlinczują.
Nie zrobią tego bo powiesz im całą prawdę.
Spowiedź oczyszcza duszę.
Wyspowiadałem się tobie, więc moja dusza już jest czysta.
Danziger i Baines musieli zostać odizolowani.
Nie mogliśmy ryzykować zarażenia całej grupy.
- Danziger, wystarcza wam jedzenia? - Tak.
Chociaż nie tak sobie wyobrażałem ostatni posiłek.
To nie jest zabawne.
Posłuchaj. Chyba się zaraziłem.
Godzinę temu, częściowo straciłem czucie w dłoni.
Poza tym, światło zaczyna mnie męczyć.
- Baines ma to samo? - Tak.
Julia na pewno coś wymyśli
i jutro będzie miała lek przeciw tej chorobie.
Niedługo ruszymy dalej.
Dopilnuj żeby True się położyła. Jest niemożliwa kiedy się nie wyśpi.
Możesz na mnie liczyć.
Zrobił to, ale był w trudnej sytuacji i stracił głowę.
Znam go lepiej niż ktokolwiek z was
i wiem, że w głębi duszy to dobry człowiek.
Bardzo was przeprasza. To wszystko.
Mógł sam to powiedzieć zamiast chować się za żoną.
- Katastrofa to też twoje dzieło? - Wciąż szukam tego w pamięci.
- Raczej każesz nam szukać. - A wspomnienia to objaw tej choroby.
Myślę, że najlepszą rzeczą będzie spakować się i jechać dalej.
A może Danziger i Baines wcale nie są chorzy.
- Nie wiadomo. - Ta zaraza przenosi się przez powietrze.
- Wszyscy mamy od niej zginąć? - Danziger i Baines są naszymi towarzyszami.
Nigdzie się stąd nie ruszę.
W tej chwili Julia szuka sposobu leczenia tej choroby.
Przylecieliśmy tu razem i razem stawimy temu czoło.
Tato, tato śpisz?
True, wracaj, słyszysz.
Nie zbliżaj się do mnie. Zostań tam gdzie jesteś.
Wiesz, że cię kocham.
Wszyscy umrzemy?
Nie. Nigdy do tego nie dopuszczę.
Zaufaj mi i wracaj do obozu.
A Wanwolth i Firestine? Oni umrą.
Znamy ich od dawna.
Kiedy byłaś mała Wanwolth przychodziła do naszej kabiny
i uczyła cię śmiesznych piosenek.
To przy niej stawiałaś pierwsze kroki.
Miałaś na sobie... żółte spodenki w kaczuszki.
Twoje ulubione. Pamiętasz?
Byłaś niesamowita.
Masz świetną pamięć.
Zobaczymy się jutro. Dobrze?
Wracaj i połóż się. Miłych snów.
Kocham cię.
- Napracowała się pani. - Jak zwykle przy sekcji zwłok.
- Wiadomo co to za choroba? - Wyizolowałam wirusa,
ale nie przypomina żadnego z tych które znam.
Atakuje komórki mózgowe i z premedytacją uszkadza wszystkie zakończenia neuronów.
- Coś jak wirus komputerowy. - Teraz mają go Danziger i Baines.
Nie wiem czy sobie poradzę.
Chyba zwariuję. Nie wytrzymam tego czekania na śmierć.
- Staraj się o tym nie myśleć. - Niech mówi. Po co ukrywać strach.
Ty o nim nie mówisz. Nie boisz się?
Alex nigdy się nie boi, prawda?
Pamiętasz awarię transportowca *** Arktyką. Myślałem, że już po nas,
a ty wzięłaś mnie za rękę i przez cały czas nawet nie mrugnęłaś.
Zbyt często groziła mi śmierć.
- Z powodu nowotworu w głowie. - To był rak mózgu.
Miałam tyle operacji, że mój chip medyczny pęka w szwach.
- Dlatego musiałam przejść do cywila. - Chip medyczny?
Z pamięcią. Wciąż go masz?
- Pokaż. - Spokojnie. Nic tam nie znajdziesz.
- Rak mózgu nie jest zaraźliwy. - Dam to lekarzowi.
Zero musisz stąd coś zabrać.
Chodź Bess, nie zostaniemy tu. To pewna śmierć.
W porządku, zabrałem kapsułę, ale to nie ja spowodowałem katastrofę.
Nie ja.
O Boże. To znowu ty?
- Morgan, pracuję. - Nie mogę się tego pozbyć.
Uspokój się. Proszę. Pracuję
W nocy nie spałam, a teraz próbuje pracować. O co ci chodzi?
To ślina Grendlera tego który mnie prześladuje.
Nie mogę jej zmyć, parzy mnie.
Morgan, nic złego się nie dzieje.
Na zewnątrz jest środek dezynfekujący. Zanurz w nim ręce i przy okazji głowę.
Dziękuję. Środek dezynfekujący.
Zaraz się obmyję.
O nie, co on narobił?
Chętnie bym ci pomógł znaleźć tego kto dokonał sabotażu,
ale wszędzie widzę Grendlery.
Co?
Grendlery. Zwłaszcza jednego.
Widziałem go chyba z 10 razy.
Znalazł drogę do mojego umysłu.
- Myślisz, że też zachorowałem? - Nie wiem.
To bardzo tajemnicza choroba.
- Ładnie mnie pocieszyłeś. - Przepraszam.
Mógłbym powiedzieć, że to paranoja wywołana poczuciem winy,
ale przecież nie jestem lekarzem.
Devon, Yale, chodźcie tu.
Co to jest?
Ślina Grendlera. W niej kryje się odpowiedź.
- To przyczyna choroby? - Nie to jest lek.
Gruczoły ślinowe Grendlerów to być może
najwspanialsza fabryka leków we wszechświecie.
- Nic z tego nie rozumiem. - W porządku.
Przed chwilą wbiegł tu Morgan i zachlapał próbki śliną Grendlera.
Sprawdziłam, że w zetknięciu z tą śliną, wirus został całkowicie zneutralizowany.
Dobrze. Trzeba to wypróbować.
Żeby stworzyć surowicę muszę mieć więcej świeżej śliny.
Jak znaleźć Grendlera?
Ja... chyba mogę się na coś przydać.
Poznaliśmy się z Less'em w restauracji.
Nagle wyciągnął rękę *** stolikiem i wytarł mi usta.
Nawet mnie nie znał. Byliśmy wtedy tacy młodzi.
Spokojnie. Miłe wspomnienia tak nie bolą.
Szkoda, że oglądasz mnie w takim stanie.
- Jesteś tam, John? - Tak.
Wiem jak pokonać wirusa. Powiedz im, że szykuję lek.
- Jesteś tam, Danziger? - Tak, odezwę się.
John, niech Alex się trzyma.
- Zostaw nas samych. - Zaczekam na zewnątrz.
Pamiętasz jak kiedyś chcieliśmy się dostać do sali tanecznej?
Gołą ręką wybiłeś szybę w oknie.
Wtedy wszystko wydawało się nam możliwe.
To były szalone lata.
A pamiętasz tę dziewczynę, Corrinn, która złamała ci serce?
- Mówiłam, że to się tak skończy. - To prawda.
Powinienem był cię posłuchać. Zawsze chciałaś dla mnie jak najlepiej.
Żebyś wiedział.
- Less, Less. - Jestem przytomny.
Zawsze się mną opiekowałeś. Nawet w szpitalu.
Jestem twoim Aniołem Stróżem.
- Naprawdę? - Tak.
- Czuwam *** tobą. - Czuwasz, prawda?
Odkąd się poznaliśmy mam Anioła Stróża.
Wszystko powraca. Wierszyki, które razem układaliśmy. Nasz ślub.
Tak wiele sobie obiecywaliśmy. Mieliśmy być żeglarzami.
Wybacz mi Less. Wszystko przeze mnie.
Niepotrzebnie zabrałem was w tę podróż.
Nie potrafiłem uwolnić modułu towarowego.
To moja wina.
Nie twoja.
Wiem, że niemiałeś z tym nic wspólnego. To ja.
Ja uszkodziłem statek.
Grendler.
Grendler, jesteś tam.
Przepraszam, że wtedy do ciebie strzeliłem.
Mam skłonność do nieracjonalnych zachowań.
Zabrałem kapsułę ratunkową, ale więcej bym tego nie zrobił.
Uczę się, wiesz. Wiem, że teraz łatwo się to mówi, ale...
Może to niezbyt grzeczne,
ale gdybyś mógł do tego napluć.
Słuchaj, muszę to zrobić.
I wiem, że niema nic za darmo.
Możesz wziąść co chcesz. Spójrz.
To jest latarka, a to...
okulary.
O Boże. Nie zabijaj mnie.
Chcesz mi zabrać ostatnią koszulę? Niema sprawy, możesz ją wziąść.
Wanwolth, Firestine, chodźcie za mną.
- John, jesteś tam? - Tak, jestem. O co chodzi?
Sprawdziłam czy choroba Wanwolth miała jakiś związek z nowotworami mózgu.
- I co? - Pokaż co znalazłaś.
- Co to? - Chip neuromotywacyjny.
- Powiedz mu skąd to wiesz. - Mnie też taki wszczepiono.
Less, muszę ci coś powiedzieć.
Alex zawsze marzyła o żeglowaniu.
Kiedy odkryliśmy tą rzekę była bardzo szczęśliwa.
Chcę wiedzieć co się stało na statku.
- Na pewno? - Tak.
Jak to wszystko zrobiłeś?
Mam ci powiedzieć? Dobrze.
Obudziłem się z kriosnu. Na statku panowała cisza.
Poszedłem do skrzynki rozdzielczej L137.
Wiedziałem co robię, bo razem z Alex, obsługiwaliśmy L137 na transportowcach.
Otworzyłem drzwiczki swoim szyfrem
i stopiłem wszystkie złącza.
Po tym już w żaden sposób nie mogłeś uwolnić modułu.
Ja to zrobiłem.
Zadowolony?
Nie bo wiem, że to była ona.
- Nie prawda. Ja to zrobiłem. - To nie była jej wina.
Technicy na stacji kosmicznej wszczepili jej chip,
kiedy została członkiem misji Eden.
Ale ten organiczny chip, w jakiś sposób
uaktywnił się na tej planecie i zainfekował jej mózg.
To był wirus który uległ mutacji, a potem zaatakował nas.
Operacja na stacji kosmicznej? Wszczepili jej chip.
Widziałeś jak to zrobiła.
Miała szczęście. Niebyła niczego świadoma.
Co tu robisz?
Dlaczego nie jesteś tam?
Nie wiem.
Chodźmy.
Ta choroba przywołuje tylko dawne wspomnienia.
Ja musiałem sobie przypomnieć to co zdarzyło się przed trzema tygodniami.
- Kiedy ci się to udało? - Cztery dni temu. Zanim nas znalazłeś.
Nie mogłem zapytać Alex dlaczego to zrobiła.
Danziger gdzie jesteś?
Jestem *** rzeką, Juila.
- Czy jest z tobą Firestin? - Tak.
Morgan zdobył trochę śliny Grendlera i udało mi się zrobić surowicę.
Już idziemy.
Wracamy do kapsuły. Oni nas uratują.
Widzisz ją? Jest tutaj.
- Przyszłaś pomnie? - Tak.
Jestem twoim Aniołem Stróżem.
Zaczekaj. Pomoc jest blisko.
Zostaw go John. Teraz ja się nim zajmę.
Chodź skarbie. Pożeglujemy w siną dal.
Ona tu jest. Tak ślicznie wygląda.
Poślubiłem najśliczniejszą kobietę we wszechświecie.
To prawda.
Powiedz jej, że jej wybaczamy i że ja ją kocham.
Ona już wie.
Żegnaj.
Tak więc znaleźliśmy osobę winną sabotażu,
ale była ona tylko ofiarą własnej przeszłości.
Szkoda, że Wanwolth i Firestine nie wyzdrowieli.
Ja też żałuję.
Przeszłość zawsze nas ściga, bez względu na to,
jak bardzo staramy się przed nią uciec.
Dobrze się spisałeś.
Ta koszula, miała dla mnie wartość sentymentalną.
Niemówiąc o spodniach.
Ten koszmar mamy już za sobą.
Pocieszamy się tym, że ta planeta,
nie tylko niebyła przyczyna choroby, ale pomogła nam ja zwalczyć.
Wspomnienia z czasem osłabną, ale nigdy nie zapomnimy tego co się stało.
Zgłasza się Julia Heller. Kod X-0482.
Dołączyłam do was. Monitoruję projekt Eden.
Wiem, że zaplanowaliście katastrofę.
Podziękowania dla: Wampira i Drakana.
Tłumaczenie: Tv Napisy: Li Hor
Korekta: Gildor4
{c:$00ccff}..:: (XviD asd) :: tvshows.yoyo.pl ::..