Tip:
Highlight text to annotate it
X
Przetłumaczył ~B
/- Poprzednio w Skins.../ /- Chcesz tego./
/Dlaczego nie możesz się dla mnie postarać?/
/Tyle mieliśmy,/ /a teraz wszystko się zjebało na zawsze./
Jestem taki samotny.
Wiem.
Pamiętasz, jak jechałaś ze mną w karetce po tym, jak próbowałam się zabić?
Oczywiście.
Taka właśnie jest miłość.
Co robisz?
Kochany Sid pierdoli się z kochaną Michelle.
My nie... To nie tak, jak myślicie.
W CIĄŻY
/Cheese Buddha - odmiana marihuany/
/Witch Hazel - surowiec kosmetyczny i farmaceutyczny/ /używany czasem jako łagodny środek przeciwbólowy/
Skins [02x06] Tony
Effy!
Co się stało?
Ciągle to samo.
Ok. Połóż się.
- Nie masz nic przeciwko? - Nie.
I tak lubię tę opowieść.
Dzięki.
Orfeusz był największym poetą na świecie.
Jego muzyka była tak piękna,
że kiedy grał rzeki przestawały płynąć,
wiatr przestawał wiać,
a niebiosa się otwierały,
żeby jego cudownych melodii mogli posłuchać bogowie.
Pewnego dnia jego żona Eurydyka została pokąsana na śmierć przez żmije.
Przepełniony żalem, Orfeusz grał łamiące serce pieśni na swojej lirze.
/Bogowie byli poruszeni,/
/więc poradzili Orfeuszowi,/ /żeby wyruszył do ziemi umarłych./
/i zaśpiewał swe pieśni/ /Hadesowi w zamian za swoją żonę./
/I stało się, że serce Hadesa zmiękło./
/I pozwolił odejść Eurydyce pod jednym warunkiem,/
/że Orfeusz będzie szedł przodem/
/i nigdy się nie odwróci./
- Hej! Oto on! - Nieźle wyglądasz, stary.
Dzięki. Czuję się całkiem dobrze.
Co się tu dzieje?
Wiesz, stary... Wichry zmian.
Rzeki krwi i takie tam.
Wszystko oszalało, człowieku. On i ona,
Sid i Michelle...
- Spokojnie, stary. - Gdzie jest Sid?
Przyszedł wcześniej...
z Michelle.
- W porządku? - Głośno tu.
A u ciebie w porządku?
Co masz na myśli?
Wyglądasz na trochę...
Nic mi nie jest.
Najgłośniejszy klub na zachodzie, stary. Nic ci nie będzie?
Nie. Poradzę sobie.
Hej, Tony...
Hej, Cass. Przejdziemy się?
Chętnie...
- Na pewno jesteś na to gotowy? - Zdecydowanie.
Czyż to nie urocze?
Smutno mi, jak na nich patrzę.
A tobie?
Mi jest dobrze i śpiewająco.
Dobra. Jest nam dobrze i śpiewająco...
Chodź. Postawisz mi drinka.
Myślę, że odkąd Sid i Michelle są razem,
powinniśmy robić to samo.
Co, umawiać się?
Tak!
Szykować się? Chodzić na randki?
Tak!
Rozmawialibyśmy i jedli dim sum
- i zabrałbym cię do domu... - I ja odprowadziłabym cię na górę...
Ale ja walnąłbym się głową we framugę i spadł.
Ja wzięłabym Witch Hazel.
A ja powiedziałbym, "Witch Hazel?"
"Ile ty masz lat, 90? Dawaj jakieś jebane przeciwbóle."
A ja na to, "To doskonały środek ściągający,
a aspiryna się skończyła. "
Obróciłabym kłótnię w dobre, ostre, wściekłe rżnięcie.
Cóż, tu mógłby pojawić się problem.
Co masz na myśli?
Mam...
drobne problemy w dolnym rejonie.
Co?
Wiesz, na dole.
Co?! Gdzie?!
Do kurwy nędzy!
- Mój kutas nie działa! - Co?
Mój kutas nie działa!
Hej...
Patrzy na nas.
Nic na to nie poradzimy, Sid.
Nie.
To w porządku, prawda?
Prawda?
Jest w porządku. My jesteśmy w porządku.
Dobrze.
Ok?
- Jest mi dobrze... - I śpiewająco...
Nadchodzi...
Tęskniłem za tym. Ja pierdolę, tęskniłem za tym...
Czuję się dobrze!
Tak, ale wyluzuj, Tony.
Czuję się tak...
kurewsko dobrze!
Co z naszą randką?
W porządku?
Jestem zeschizowaną bałałajką, gotową rozkręcić imprezę!
Tak jest!
Ziom. Nie mogę uwierzyć, że chodzisz z Michelle.
Jakoś tak wyszło.
Ale ty... wiesz.
Co?
Cóż, nie jesteś dokładnie...
Nie dokładnie czym, dokładnie?
Niedokładnie, wiesz.
Graczem, donem, Kelly'm, tatuśkiem...
W porządku. Czaję.
Gangstą, prezydentem USA,
Buddha, buddha, buddha, cheese buddha.
Hej, Sid.
- Dobrze się bawisz? - Jest mi cudownie, Sidney.
Jak w niebie. Wspaniale.
A ty?
Tak, tak, w porządku.
Świetnie! Nieziemsko! Wypaśnie!
Miło mi to słyszeć!
- Tony, nic ci nie jest? - Jest znakomicie, stary.
Dobrze się bawisz na randce?
Ja też.
Hej, Suty.
- Nie nazywaj jej suty, Tony. - Czemu, co zrobisz?
Sprzeciwiam się.
Stanowczo.
- Daj spokój... - Tony, co ty wyprawiasz?
Czyż ona nie jest ładna?
Tony.
Tworzycie razem taką słodką parę!
Ze wszystkich najsłynniejszych kochanków - Antoniusz i Kleopatra...
Taylor i Burton, Jordan i Peter...
Przestań.
Bert i Ernie...
powiedziałbym, że wy dwoje jesteście
prawdopodobnie najlepszą parą, jaką zna historia.
Odbiło ci, Tony? Wszystko ok?
Co z wami ludzie i tą koncepcją z ok?
Przecież jesteśmy jebanym trójkącikiem, prawda? Wiecie... jak ziarnka groszku.
Pierdolona rodzina, oto czym jesteśmy.
Chcesz usiąść?
Po prostu się uspokój.
Nie... Muszę... Nie... Mam...
Muszę iść...
/Z drogi!/
To atak paniki. To wszystko.
Co?
Brzmi, jakbyś miał atak paniki.
Nie mogę oddychać. Nie mogę...
Może to dlatego, że chcesz zerżnąć własną siostrę.
Co?
Chcesz zerżnąć swoją siostrę?
Nie! Jezu!
Ludzie mówią, że ataki paniki pochodzą z naszych głęboko ukrytych żądz seksualnych. Wiesz?
Co?
Tylko sprawdzałam tę teorię.
Właściwie to gadam bzdury, bo okazuje się, że ataki paniki
to zajebista dawka adrenaliny pompowana w twoje serce.
Tak sobie radzimy z niebezpieczeństwem.
Walcz albo uciekaj, tak to chyba nazywają. Prawda?
Nie wiem.
Jesteś walczakiem, czy uciekinierem, Tony Stonem?
Bo w zależności od twojej odpowiedzi...
Cóż...
Dużo zależy od twojej odpowiedzi.
Do zobaczenia.
Cześć, Effy. Jak leci?
W porządku. Jak leci?
Dobrze.
Jest Tony? Musimy z nim porozmawiać.
Hrbaty? Kawy?
- Nie, dzięki. - Nie trzeba.
Tony?
Nie, dziękuję.
W porządku, Tony? Wyglądasz na trochę pod...
cóż, pod łóżkiem.
Nic mi nie jest.
Tony, wyjdź.
Wolałbym nie.
Słuchaj. Chyba musimy o tym porozmawiać.
Naprawdę nie wiem, co masz na myśli.
Cóż, ja i Sid jesteśmy teraz razem.
Tak. Wiem.
I najwyraźniej ci to przeszkadza.
Kto tak mówi?
Cóż, właściwie to ty. Zeszłej nocy.
Dajcie spokój. Chciałem was tylko powkurzać.
Wiecie... bo to zabawne?
Słuchajcie, moglibyście? Mam przesłuchanie.
Muszę się przygotować.
W porządku. Ok. Narazie, Tone.
Pa, Tony.
Pa.
Kurwa!
Weź to. Parę bzdetów. Mapy i takie tam.
Ok.
Wyglądasz świetnie, Tony. Jakbyś był gotowy na wszystko.
Dzięki. Narazie.
Opowiem ci historię.
Koleś,
wstaje sobie pewnego ranka.
Ubiera się. Schodzi po schodach.
Robi sobie skromne śniadanie.
Wchodzi do garażu, wsiada do samochodu.
Odpala samochód. Odjeżdża, sam nie wiem, kilka kilometrów.
Zatrzymuje się. Wysiada z auta.
Wylewa sobie na głowę kilka kanistrów benzyny i...
Podpala się.
On... Co?
Podpala się. Pierdolone bum!
Co jest w torbie?
Moje kanapki.
Więc co tam mamy?
Ser z szynką, kurczak, lub jajko z rzeżuchą.
Jajko z rzeżuchą...
Czyż życie nie jest cudowne?
Patrzysz się?
Ja nie... co?
Kilka blizn, kilka znamion...
Co o nich myślisz?
Myślę, że są okropne.
Przynajmniej je mam, stary. Bo je kurwa noszę.
Jasne...
A co z tobą?
Masz... jakieś znamiona?
- Nie. Jest dobrze. - Tak, oczywiście, że jest...
Jest ci dobrze i śpiewająco.
Prawda?
Jajko z rzeżuchą...
Małe pierdolone cudeńko.
18 lat. Wiek możliwości.
Na pewno nie możecie się doczekać, żeby tu być!
Wyobraźcie sobie... żyć z dala od rodziców i robić co chcecie, na przykład nie spać całą noc lub jeść lody.
Derek.
Dzięki, Polly. Więc...
Nowy dom, nowi przyjaciele, nowe horyzonty.
Dobre czasu, złe czasy...
Imprezy... o mój Boże, imprezy!
Miłość, która nigdy nie zaistnieje, mimo, że wydaje się taka właściwa.
Tylko pamiętajcie, że jeśli będziecie pić,
a ja osobiście lubię gorzką cytrynę...
Ale jeśli będziecie, to nie przesadźcie, albo nie będziecie mogli wstać rano na zajęcia.
Jeszcze jakieś pytania przed spotkaniem grup?
Wy dwoje się ruchacie, czy co?
Nie, nie ruchamy.
Bardzo lubię Dereka. Ale jest dla mnie bardzej, jak brat.
Ale takich przyjaciół też tu poznacie.
przyjaciół, którzy docenią, że nigdy,
przenigdy nie chcecie, żeby to tego doszło.
Więc... Nie.
Oczywiście, że tego nie robimy.
Nie. My nie... My...
szczerze nie.
Jeszcze jakieś pytania przed... Dziękuję.
Wiecie, jeśli nie będziecie pracować razem, wtedy...
Spóźniłeś się.
Przepraszam... Nie mogłem znaleźć sali.
A jednak wszystkim innym to się udało, co wydaje mi się trochę straszne, serio.
Przepraszam.
Proszę...
Więc. Podczas gdy ty błądziłeś po korytarzach my się przedstawialiśmy.
Martin, właśnie nam opowiadałeś, że co robiłeś w czasie swojej przerwy?
Tak... Jak mówiłem, spędziłem większość czasu w Ameryce Środkowej.
Wiecie, budując mosty prawdziwej i symbolicznej różnorodności.
Wiecie, ucząc tak naprawdę ludzi wartości pracy zespołowej.
Więc 6,000 lat społeczności plemiennej, a oni nadal nie załapali podstaw pracy zespołowej.
Gamonie. Musieli być zachwyceni twoim pojawieniem się.
- Ty następny. - Ja?
Tak, tak, ty. Oświeć nas. Proszę.
Ok.
Nazywam się Tony Stonem.
Chodzę na studia... Mieszkam w...
Powiedziałem oświeć nas, a nie zanudź nas, panie Stonem.
Mów o sobie, swoich motywach, swoich popędach, swoich intencjach.
Nie wiesz, co znaczą intencje, prawda?
- Nie. Wiem, co to znaczy. - Cóż, ulżyło mi.
Widzicie, bo na tym uniwersytecie nie ma miejsca dla milczków.
To ja chyba lepiej pójdę.
Pa.
Dobrze. Więc, Tony, mówiłeś nam, jak niesamowicie mądry jesteś.
- Nie jestem aż tak mądry. - Jest wystarczająco mądry.
Naprawdę?
Wzruszające. Niestety brakuje treści.
Na naszym uniwersytecie musicie mieć werwę, charyzmę, siłę intelektualną.
I tym zajmiemy się tego popołudnia, czyli odkrywaniem, czy jesteście dawcą.
- Czy... - Będziecie spać na wykładach?
- Przepraszam? - Chciałam tylko zauważyć, proszę pana,
że pieprzy pan wzrokiem każdą dziewczynę, odkąd tu przyjechaliśmy,
co sugeruje, że płeć liczy się bardziej niż treść.
I sobie daruję, dzięki.
Widzi pan, siła intelektualna nie wydaje mi się aż tak seksowna...
Albo sztuczna opalenizna, skoro już przy tym jesteśmy.
Myślisz, że to zabawne, co?
- W jakiś sposób zabawne... - W jakiś sposób zabawne.
Rzecz w tym, że nie muszę tolerować...
Ok. Super. Narazie!
Chyba powinieneś do niej dołączyć. Czyż nie, Tony?
Narka.
Ty.
Naprawdę tam zjebałeś.
Ja zjebałem? Czekaj, co ty tam w ogóle robiłaś?
To samo, co ty.
Skumaj to.
Lecimy?
Nie. Nie ma mowy. Po pierwsze już nie pływam za dobrze, a po drugie...
Co do chuja?!
Mówiłem ci, że nie potrafię...
Nie potrafię... Nie umiem pływać...
Jesteś taką cipką.
Nie umiem.
Po prostu nie chcesz. Połóż się.
Dokładnie tak.
Wszystko ok.
To łatwe.
Po prostu dryfuj.
Przepraszam.
Chodź tutaj, proszę.
No dalej... Trochę niegrzecznie.
Nieważne.
I do góry.
- Tony - zgadza się? - Tak.
Tony, rzecz w tym, że nie powinniśmy korzystać z basenu.
On służy tylko do sportowych wydarzeń.
I dla Super Ironicznego i Zabawnego Klubu Chlapania.
Powinieneś być na wycieczce.
Tu była ta dziewczyna, ale sobie poszła.
Nie idź z nią, Tony.
- Co? - Dołącz do nas.
Co?
Tak. Znajdziemy miejsce, gdzie możesz się wysuszyć.
Powinieneś zdjąć też te mokre ubrania.
Chętnie zobaczyłabym cię bez tych mokrych ubrań.
Pożyczę ci mój płaszcz przeciwdeszczowy.
Nic mi nie jest, dzięki. Tylko...
Nic mi nie jest.
Zbudowany w 1972, potem zburzony w roku następnym przed odbudowaniem w 1985,
budynek Bulwer-Lytton jest klasycznym przykładem
późno modernistycznego, post-Bauhausowego zagospodarowania
z humanistyczno-racjonalistycznymi impulsami.
Inspirowana przez typowy styl Alvara Aalto, budowla jest wykonana...
Tutaj. Chodź tutaj.
...Społeczne współdziałanie i wysokie znaczenie dźwięku jako...
Chcę z tobą pogadać.
To chodź tutaj.
Co robisz?
Chodzi o to, żebyś przeszedł przez gabinet.
Gabinet jest pełen gówna.
To jest laboratorium.
To doświadczenie.
Chodź tutaj.
Do kurwy nędzy.
Kurwa.
Cholera!
Ja pierdolę.
Dobra robota.
Dobra robota?
Przecież się tu dostałeś.
Czego ode mnie chcesz?
/Hej! Kto tam jest? Tutaj!/
Lepiej biegnij.
Hej! Stój! Wracajcie tutaj!
Uciekają z budynku naukowego.
Wracajcie!
Korytarze mieszkań.
Idziemy?
Dzień dobry.
W czym mogę pomóc?
Szukamy schronienia przed faszystowskimi oprawcami.
I jesteśmy mokrzy.
Mogę zaoferować trochę haszyszu?
Naprawdę nie powinienem.
Narkotyki robią mi dziwne rzeczy w chwilę.
A nie powinny?
To jest Matt.
Chcesz pociągnąć z bongo?
Jest artystą. Prawdziwym artystą.
Jestem Toby. Jego współlokator.
A to jest najczystszy, najwyższy możliwy stopień.
Zapewniam cię.
Super!
Brawo!
Wszystko jest takie śmieszne.
Polly! Moja mała zięba. Jak się masz?
Będę udawać, że nic tu nie wyczułam, Toby.
Czego nie wyczułaś, moja mała rozetko?
To bardzo, bardzo niegrzeczne, co wy tu robicie, Toby.
Całkiem możliwe.
Tak czy siak. Widzieliście...
mokrego chłopca biegającego w okolicy?
Zgubił się. I jest w poważnych tarapatach.
Nie byliśmy świadkami żadnych dzieci płci męskiej, wałęsających się po tych korytarzach, nie.
Hej, Poll. Jak leci?
Cześć, Matt.
Myślałaś o mojej prośbie?
Tak, właściwie to myślałam...
I?
W porządku, możesz mnie przelecieć. Ale tylko raz.
Masz szczęście, że Bruce jest w Gwatemali.
Dobra. Wpadnę później.
Nie możemy pozwolić, żeby tylko nasi przyjaciele byli nadzy, Matthew.
To nie wypada.
Rozumiem...
Są piękne.
Dzięki.
Sam je zrobiłem.
Serio?
Tak.
Więc mógłbyś mi je zrobić... teraz?
Pewnie...
jeśli tego chcesz.
Boli?
Pięknie.
Co to będzie?
Znamię...
Pasja...
Chęć...
Potrzeba...
No, no.
Dziękuję.
Z...
Z przyjemnością.
Podejdź i popatrz.
Jak wygląda?
Dobrze.
Dotknij.
Co?
Dotknij.
Nie mogę tego zrobić.
Tylu rzeczy nie możesz.
Nie możesz pływać, nie możesz biegać...
Nie możesz pierdolić.
O stary.
Skąd to wiesz?
Ale możesz, Tony Stonem.
Możesz mnie zerżnąć w tej chwili.
- Nie, nie mógłbym. - Chcesz tego.
Hej, pierdol się!
Wpadłem pod jebany autobus. To potrafi rozpierdolić.
Cóż, to się odpierdol.
Nie starasz się wystarczająco mocno.
Musisz być z siebie zadowolony.
Czemu ci zależy, czy mój chuj staje, czy nie?
Nie potrzebuję tego. To jest kompletnie pokurwione.
Tchórz. Jebany tchórz.
Tchórz.
Pizda.
Dlaczego nie przestaniesz być taką cipą i nie pozwolisz odejść rozpierdoleniu?
Zostaw mnie kurwa w spokoju!
Tu jesteś.
Nic ci nie jest?
Popatrz na siebie, biedactwo.
Chodź z nami. Damy ci suche ciuchy i gorącą herbatę.
Towarzystwo Muzyczne zrobi dla was przedstawienie.
HMS Pinafore.
# Mam melasę i toffi, # Mam herbatę i kawę
# Miękki chleb i soczyste kawałki
# Więc kup swoją Maselniczkę, # Biedną Małą Maselniczkę
# Przyjdź ze swoją Maselniczką, kup!
Wracaj! Będzie ser i wino.
Będzie śmiesznie!
Zawsze są ser i wino!
Siadaj.
Aktywny dzień.
Zabawianie się w basenie, rozwalenie laboratorium, unikanie zajęć, złe zachowanie w akademiku.
- Skąd pan wie, co ja...? - A teraz przychodzisz na rozmowę, jakby...
Cóż...
Wiesz, naprawdę się dziwię, że się pofatygowałeś.
Ale jestem uczciwy,
więc pamiętając to wszystko,
czemu nie
spróbujesz mnie przekonać, żebym zaoferował ci miejsce na tym uniwersytecie?
Myślisz, że jesteś taki oryginalny, prawda?
Spotkałem miliony dzieciaków takich, jak ty.
Lekko inteligentnych. Przynależących do klasy średniej.
Przeczyta książkę Camus, książkę Kafki.
Zero prawdziwej treści.
Tylko pojebane połączenie źle ukierunkowanej, niedojrzałej wielo-seksualności i czystego,
aroganckiego, bezsilnego gniewu.
Więc...
Co masz dla mnie, wielkoludzie?
Puszczaj mnie.
Nic o mnie kurwa nie wiesz, ty świętoszkowata pizdo.
Ale skoro już gramy w zgadywanki, wprowadźmy kilka założeń.
Rozwiedziony, samotny wykładowca w średnim wieku, który mieszka sam
- i wyładowuje się... - Naprawdę kurwa...
I wyładowuje się kurwa próbując przespać się z jebanymi pierwszakami.
Pozostałe hobby to zastraszanie i skryta masturbacja.
Założę się, że myślałeś, że umarłeś i trafiłeś do nieba, kiedy się tu dostałeś.
Własny gabinet i tylu studentów, ilu możesz przemielić.
- Puszczaj mnie. - Intencja.
To znaczy duch, odwaga,
pasja,
gniew.
To jest moje.
Myślisz, że kim kurwa jesteś?
Jestem koszmarem, stary.
Jestem tobą zanim uschnąłeś i zmarłeś.
I nie chcę iść tam, gdzie ty byłeś.
Więc w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie,
powinieneś był dać mi to miejsce tutaj.
Byłbym najlepszym studentem, jakiego kiedykolwiek miałeś.
Oto i on. Witaj z powrotem, Tony.
Gratulacje, Tony. Dobra robota, panie.
Miłej zabawy.
Cała przyjemność po twojej stronie, panie.
Cała przyjemność po twojej stronie.
Nie idziesz?
Chyba zostanę tu jeszcze na trochę.
Jest spokojnie.
Idź do domu.
Miło było cię poznać.
Dziękuję.
Nie odwracaj się, Tony.
Hej, Tone.
Gdzie Sid i Michelle?
Nie mam pojęcia.
Beznadziejnie kłamiesz, Jal.
Każdy może zobaczyć, że coś cię dręczy.
- Cholera! - Chryste!
Co do chuja?!
Tony!
- Co ty kurwa...? - Zamknij się!
- Sid, pozwolisz mu na to? - Tony, sprzeciwiam się...
Zawsze się kurwa sprzeciwiasz! Nie możesz czegoś zrobić?
Ok. Ok, Jezu.
Co Tony?
Próbujesz mnie przestraszyć, bo to nie działa?
Kocham cię.
Mówię to jeszcze raz, ok?
I ciebie.
Ciebie też kocham, ty mały zjebie.
To jest złe. Nie widzicie, że to wszystko jest złe?
Jesteś moją dziewczyną!
A ty moim najlepszym przyjacielem.
- Tony, ja ją kocham. - Nie, wcale nie.
Ok, może nie.
On kocha Cassie.
A ty kochasz mnie.
To pasuje.
- My pasujemy. - Dlaczego teraz?
Już za późno.
To zawsze tam było, Michelle. Tylko trochę zajęło.
Potrzebuję cię.
Nie możesz jej mieć.
To jest złe.
To jest złe.
Tylko tyle chcę powiedzieć.
Wszystko będzie w porządku, Cass.
Effy, 100% sukcesów.
Moje praca na sztukę. Jest na temat emocji,
a ty wydajesz się całkiem emocjonalny. Więc możesz to dla mnie zrobić.
Jestem Pandora. Jestem nowa.
Powiedz mu, że odkryłam moc cipek.
I?
Na litość boską. Rozwiążę tę twoją operę mydlaną.
I dlatego właśnie, panie, Monet to gówno.
Przetłumaczył ~B